W minionym tygodniu informowaliśmy na naszym blogu o zmianach, jakie z dniem 10 listopada br. wprowadziła ustawa Prawo Komunikacji Elektronicznej. Choć nowe przepisy weszły już w życie, kontrowersje i niejasności z nimi związane nie cichną, a wręcz przeciwnie – w sieci można znaleźć wiele rozbieżnych opinii, które dowodzą, że ustawa PKE wymaga nieco szerszego komentarza. Aby rozwiać wątpliwości, zwróciliśmy się z prośbą o opinie do profesjonalisty. O najważniejszych zmianach wprowadzonych wraz z PKE i ich konsekwencjach rozmawiamy z mecenasem Bartoszem Ozgą, właścicielem wrocławskiej kancelarii adwokackiej i klientem Strategiczni.pl.
Koniec chaosu w regulacjach?
Nowa ustawa to istotny krok w kierunku uregulowania rynku telekomunikacyjnego, która ma na celu przede wszystkim wzmocnienie ochrony konsumentów i uporządkowanie dotychczasowych przepisów.
„Ustawa PKE, stanowiąca implementację unijnych dyrektyw dotyczących rynku telekomunikacyjnego, zaczęła obowiązywać 10 listopada tego roku – a więc z niemalże 4-letnim poślizgiem. Chciałoby się powiedzieć »nareszcie« – bowiem termin na wdrożenie do polskiego porządku prawnego regulacji unijnych upłynął 21 grudnia 2020 r., czego efektem było nałożenie przez TSUE na Polskę kary w wysokości 4 milionów euro” – zauważa mec. Bartosz Ozga.
Kluczowe zmiany dla konsumentów
PKE wprowadza szereg zmian. Jak wyjaśnia mec. Ozga, z perspektywy konsumenta do najważniejszych z nich należą:
- wspólna ładowarka typu USB-C dla nowych urządzeń mobilnych – przepisy mają ułatwić konsumentom codzienne korzystanie z urządzeń i przy okazji ograniczyć ilość produkowanych elektrośmieci;
- zobowiązanie operatorów sieci telekomunikacyjnych do rzetelnego informowania konsumentów – „w sposób jasny i zrozumiały” – o warunkach umowy, jeszcze przed jej zawarciem. Co ważne – wszelkie niedające się usunąć wątpliwości odnośnie do treści przekazanych informacji, będą rozstrzygane na korzyść konsumenta;
- wprowadzenie przejrzystych zasad naliczania przez operatorów opłat dodatkowych, a także uregulowanie tzw. „direct billingu”;
- wprowadzenie bezpłatnej porównywarki ofert usług dostępu do telefonii oraz internetu.
„Zimny marketing” na cenzurowanym
Jak zauważa mec. Ozga, nowe przepisy z całą pewnością budzą zainteresowanie także branży marketingowej – głównie ze względu na zmiany dotyczące tzw. „zimnego marketingu”, a więc przesyłania niezamówionych informacji handlowych czy też marketingowych.
Aby zrozumieć tę zmianę, na początku należy wyjaśnić, że do wejścia w życie PKE przepisy dotyczące „zimnego marketingu” były rozproszone w dwóch ustawach, tj. ustawie Prawo telekomunikacyjne oraz ustawie o świadczeniu usług drogą elektroniczną.
„Od teraz kwestia ta uregulowana będzie tylko w PKE, co – moim zdaniem – należy ocenić pozytywnie” – mówi mec. Ozga. „Trudno mówić jednak o jakiejś rewolucji – mamy raczej do czynienia ze zmianami o charakterze technicznym, które to bardziej porządkują dotychczasowy stan rzeczy, niżeli wprowadzają rewolucyjne zmiany” – dodaje.
Wyjaśniając dalej, zgodnie z art. 398 PKE zakazane jest używanie:
- automatycznych systemów wywołujących;
- telekomunikacyjnych urządzeń końcowych, w szczególności w ramach korzystania z usług komunikacji interpersonalnej, do celów przesyłania informacji handlowej, w tym marketingu bezpośredniego, do abonenta lub użytkownika końcowego, chyba że uprzednio wyraził on na to zgodę.
Co to oznacza w praktyce?
„Nowa regulacja nakłada na przedsiębiorców obowiązek wcześniejszego uzyskania stosownej zgody, jeszcze przed nawiązaniem kontaktu marketingowego. Co istotne, nie ma znaczenia, czy informacja handlowa kierowana jest za pośrednictwem telefonu, maila, czy też komunikatora internetowego. Bez znaczenia pozostaje również to, czy jej odbiorcą jest konsument, czy przedsiębiorca (B2B) – nowa regulacja nie wprowadza żadnego rozróżnienia w tej kwestii. W mojej ocenie ma to bardzo istotne znaczenie, bowiem takie rozwiązanie wyłącza możliwość przesyłania informacji handlowej także na ogólne skrzynki mailowe, takie jak kontakt@ lub info@” – zastrzega mec. Ozga.
A więc co z tym cold mailingiem?
Pojawiające się w sieci pytania i wątpliwości dotyczą zwłaszcza możliwości przesyłania niezamówionej informacji handlowej na ogólne skrzynki mailowe. Zarówno firmy, jak i specjaliści od marketingu zastanawiają się, czy tradycyjny cold mailing będzie miał jeszcze prawo bytu, upatrując pewnej furtki w wysyłaniu informacji handlowej bez zgody na adresy ogólne.
Tymczasem – jak tłumaczy mec. Ozga – prawdą jest, że art. 10 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną określał wymogi przesyłania informacji handlowej skierowanej do oznaczonego odbiorcy będącego osobą fizyczną. „Przepis ten został jednak uchylony wraz z wejściem w życie ustawy PKE, w której to brak jest tożsamego zapisu” – dodaje mecenas. Nowe regulacje odnoszą się zatem zarówno do B2C, jak i B2B.
W efekcie długo oczekiwana ustawa PKE to dla jednych wreszcie uporządkowanie przepisów, dla innych – przyczynek do zrewidowania dotychczasowych działań marketingowych.
Jedna zgoda – jeden kanał
Co więcej, zgoda na wykorzystanie automatycznych urządzeń wywołujących i telekomunikacyjnych urządzeń końcowych nadal musi spełniać wymagania RODO: zgoda taka musi być dobrowolna, konkretna, jednoznaczna i świadoma, a przy tym precyzyjnie określać jej cel oraz podmiot, któremu jest udzielana. „Należy także zapewnić możliwość łatwego cofnięcia zgody – nie powinno to być trudniejsze od jej udzielenia”– tłumaczy mec. Ozga.
Ważną zasadą pozostaje również: „jeden kanał komunikacji = jedna zgoda”. Nie ma mowy o zbiorczej zgodzie na wszystkie formy kontaktu.
Kary, które mogą zaboleć
Dla przedsiębiorców nowe przepisy oznaczają nie tylko wyższe standardy, ale także surowsze sankcje. „Do tej pory ryzyko nie było zbyt duże – maksymalna kara wynosiła bowiem 5000 zł. Kwestia ta nie uległa zmianie, przy czym wprowadzona została także nowa regulacja, zgodnie z którą naruszenie obowiązku uzyskania zgody może wiązać się z nałożeniem na przedsiębiorcę, przez Prezesa UKE, kary finansowej wynoszącej do 3% rocznego przychodu podmiotu z poprzedniego roku kalendarzowego lub do 1 000 000 zł, przy czym stosuje się wyższą z tych kwot” – przestrzega mec. Ozga. „Wysokość sankcji zależy od charakteru i zakresu naruszenia, co sprawia, że nowe przepisy mają znacznie większą moc odstraszającą”.
Praktyczne wskazówki od eksperta
Tak wysokie kary mają skuteczniej zdyscyplinować przedsiębiorców do przestrzegania nowych zasad. Co istotne, zgody marketingowe udzielone wcześniej pozostają w mocy, pod warunkiem, że spełniają wymogi RODO i wcześniejszych przepisów. Jak radzi mec. Ozga, przedsiębiorcy powinni na poważnie podejść do nowych przepisów i przeprowadzić stosowny audyt udzielonych zgód, co pozwoli zminimalizować ryzyko ew. kar finansowych.
Co dalej dla marketingu?
Nowe przepisy nie oznaczają końca działań marketingowych, ale wymagają od firm większej transparentności i dbałości o zgodność z prawem.
„Takie zmiany wskazują na zaostrzenie podejścia do ochrony prywatności użytkowników oraz na rosnące znaczenie przestrzegania przepisów dotyczących zgód marketingowych. Dla przedsiębiorców oznacza to konieczność większej uwagi w zakresie legalności działań promocyjnych i marketingowych” – zauważa mec. Ozga.
Podsumowanie
Nowa ustawa to nie tylko wyzwanie, ale też okazja do przemyślenia dotychczasowych praktyk. Wprowadzone regulacje są sygnałem, że kwestia budowania zaufania – zarówno między firmami a konsumentami, jak i w relacjach B2B – będzie zyskiwać na swym znaczeniu. Warto potraktować tę zmianę jako szansę na wzmocnienie swojej pozycji na rynku i wyróżnienie się poprzez profesjonalne i etyczne podejście do promocji. Przejrzyste zasady działania zawsze będą wygrywać w dłuższej perspektywie.
Komentarze (0)